jaki samochód dla Krawaciarza  

do strony głównej

Jaki samochód dla krawaciarza?


Spotkałem się z dwiema opiniami, pierwsza że najlepszy jest samochód służbowy, a według drugiej to najlepsze jest auto które jeździ!

Ten drugi pogląd mocno lansował mój stryjek, który jeszcze na początku lat osiemdziesiątych wybrał się Syrenką w podróż po Europie. Odważny to był bardzo wyczyn. W tym czasie krążył po Polsce dowcip o sprzedawcy Syrenki 105, który zachwalając, iż ma mały przebieg, dodawał nieśmiało, że rzadko kiedy mógł ją uruchomić.



Stryjek dojechał aż do Francji, odwiedził Monte-Carlo i wszystko byłoby dobrze dopóki toczyła się zwolna po drodze. Nikt by Syrenki nie zauważył gdyby nie jej ruszanie na skrzyżowaniu. Turkotanie dwusuwowego silnika od motopompy wzbudzało niebywałą sensację, odwracając uwagę gapowiczów od Rollsów, Bentleyów i innych wypasionych Merców. Trzeba natomiast przyznać, że nasza Syrenka była konkurencją dla francuskiego Citroena 2CV

Natomiast mój pierwszy samochód był tzw. składakiem czyli wozem montowanym nie przez fabrykę ale przez samego właściciela z części jakie akurat podeszły mu pod rękę. Dziś to już się nie zdarza ale kiedyś był to dość popularny proceder.



Wóz który kupiłem wg. dowodu rejestracyjnego był trzyletnią Skodą 105, ale już jego silnik miał co najmniej z 15 lat a karoseria 10 wiosen, ręcznie zresztą malowana (pędzlem). Cała elektryka włącznie z wycieraczkami pochodziła od Fiata 125p, oprócz akumulatora który zasilał kiedyś ciężarowego STARa i teoretycznie mógł to być wóz o napędzie hybrydowym tak mocna była ta bateria lub raczej kwas jaki się z niej wylewał. Zaś luksusowa czerwona tapicerka pożyczona została z.... Syrenki właśnie.

Idąc w ślady stryjka wybrałem się w podróż do Szwecji, dlatego że część drogi można przebyć promem, no bo Szkoda wozu przecież! Na promie Pan parkingowy a raczej ustawiacz samochodów oczadziały od kłębów czarnych spalin wydechu mojego wozu spytał się:

- Uchu, uchu. Panie ja się nie pytam ile ona, ta Skoda pali benzyny, powiedz pan ile oleju pali?
A ja spokojnie go poinformowałem.
- Jak jadę wolno i jest chłodno to pali pół litra oleju na setkę. A jak jadę szybciej i jest gorąco to nawet półtora litra!

Nie wtajemniczałem już parkingowego, że co 150 km musiałem wykręcać świecę zapłonową z trzeciego cylindra bo tak była zapaskudzona olejem, że iskry w ogóle nie dawała.


    PRZYJEDŹ AUTEM DO WARSZAWY!

Ale dzięki tym przygodom wiem jak samochód wyglądał w środku. Współczesne samochody nie nadają się do samodzielnego naprawiania sznurkiem i drutem.

Powróćmy jednak do głównego pytania. Jaki wózek? Wybór jest spory i każdy może kupić co mu się podoba byle miał gotówkę lub zdolność - tak zwaną - kredytową.

Jak wiadomo mężczyzna na poziomie zawsze jest o pół kroku wstecz za obowiązującymi tendencjami w modzie. Podobne podejście mam też do motoryzacji, choć wypływa ono z innych pobudek. Dla mnie wóz jest narzędziem, które daje poczucie wolności przemieszczania się oraz bezpieczeństwa.

Na te powyższe wolności zapracowują: solidność auta oraz umiarkowany apetyt na paliwo. Co z tego że mam benzynowy silnik V8 jak nie stać mnie aby gdzieś dalej pojechać.

Jestem bogaty i stać mnie. Nie ma sprawy - do czasu, kiedy ktoś również nie zapragnie mieć mojego wozu albo przynajmniej wydrapie na masce naszego drogiego cacka: res sacra miser est czyli rzeczą świętą jest być ubogim!



CIEKAWOSTKA!
Czy wiesz do czego służy dyferencjał w twoim samochodzie?


e-mail home | węzły | film | listy | historia | o nas | TV | pielęgnacja | nazewnictwo 

www.krawat.pl © 1999-2013